*PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, CHOLERNIE WAŻNE!*
Stephanie:
Wiecie jak to jest stracić najważniejszą osobą w swoim życiu? Jak to jest co wieczór wypłakiwać morze łez w poduszkę? Kiedy nie widzę jego ciepłych oczu i szerokiego uśmiechu na twarzy? Gdy nie mogę poczuć jego zapachu, ani posmakować soczystych ust? Nikomu tego nie życzę, nawet największemu wrogowi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja zawiniłam. To ja spieprzyłam to wszystko, to z mojej winy Matthew, którego kochałam jak nikogo innego odszedł i raczej nie wróci. Nie wróci? Już sama nie wiem czego chcę. Może wróćmy do konkretnych zdarzeń, bo od incydentu w studiu wiele się wydarzyło.
Po nagraniach płyta została "poprawiona" i ruszyła w świat.Co mogę powiedzieć? Wilson ma niezłe kontakty. Data premiery to tym samym dzień powrotu do Nowego Yorku. Nie wyobrażacie sobie jak byłam zaskoczona, kiedy dotarłam z tatą pod wieżowiec w którym mieszkamy, a pod wejściem czekała na nas garstka fotoreporterów. Mimo, że James ostrzegał nas, że możemy natrafić na jakichś paparazzi to nie mówił nam, że będzie ich, aż tylu. Wychodząc z auta poczułam tylko uścisk mojego taty, który starał się nas przepchać przez to zbiorowisko. Docierając na górę nie wiedziałam co powiedzieć, więc od razu weszłam do swojego pokoju i włączyłam telewizor. Kolejna niespodzianka - na jednej ze stacji informacyjnych był właśnie emitowany wywiad z moim producentem, a co śmieszniejsze - odpowiadał na pytania o mnie. Pośpiesznie wyłączyłam urządzenie i schowałam się w warstwach pościeli na łóżku. Po co to wszystko? Nic z tych rzeczy mi nie pomoże, nic, ani nikt nie odda mi Matt'a.
*KILKA DNI PÓŹNIEJ*
Nie sądziłam, że jedna głupia płyta i kontrakt tak potrafią człowiekowi uprzykrzyć życie. Zanim przyszedł czas by wrócić do szkoły miałam kilka wolnych dni, które chciałam spędzić sama, ale gdzie się nie obejrzę już ktoś czyha na mnie z aparatem. Przeraża mnie to, bo nigdy nie spodziewałam się takiego sukcesu - moja pierwsza płyta " the Emotional Limit " sprzedaje się jak świeże bułeczki, a za tydzień mam ruszyć w trasę. Dzisiaj nastał czas by wrócić do Julliard'a, miałam dość ciągłego chowania się przed fotoreporterami, a co najważniejsze chciałam znowu poczuć się jak zwykła dziewczyna. W pełni przygotowana na to co może stać się w szkole wyszłam z domu w bluzie, a kaptur nałożyłam pośpiesznie na głowę. Czmychnęłam tylnym wyjściem z budynku, omijając tym samym paparazzi z czego byłam cholernie dumna. Idąc w stronę uczelni i przepychając się przez zatłoczone ulice czułam wzrok ludzi na sobie. Z każdym krokiem moje nogi zaczęły mięknąć. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, nie miałam pojęcia jak może zachować się Matthew kiedy będziemy na tych samych zajęciach, a co gorsza na niektórych musimy razem śpiewać.
Tak jak się myślałam - w Julliard'zie nie obyło się bez zaciekawionych spojrzeń kiedy przechodziłam przez korytarze. Zignorowałam wszystkie docinki i usiadłam pod klasą. Nie wiedziałam co ze sobą począć - dopiero wtedy zauważyłam, że tyle błędów w życiu popełniłam, a teraz muszę za to płacić. Starałam za wszelką cenę powstrzymać łzy, ale nie udało mi się. Po kilku minutach miałam wilgotne policzki. Podeszła do mnie koleżanka z grupy, z którą wcześniej zamieniłam może kilkanaście słów. Demi otarła słony płyn z mojej twarzy i objęła mnie ramieniem. Tego mi było trzeba. Tutaj nie miałam nikogo oprócz Matt'a. Uśmiechnęłam się delikatnie, a ona odwzajemniła ten gest.
- Co jest Stephi? Przyszłam ci złożyć gratulację z powodu płyty, sama ją wczoraj kupiłam i codziennie ją słucham - zagadnęła miło.
- Wszystko okej - szepnęłam.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Chodzi o Matthew?
- Jak to? Skąd ty wiesz? - spytałam zupełnie zbita z tropu. Czyżby już wiedziała co się stało? Przecież to niemożliwe...
- Cała szkoła huczy, ale dacie radę Step. Matt jest silny, nie podda się. Na pewno z tego wyjdzie - próbowała mnie pocieszyć.
- Ale ty nie rozumiesz to ja... Czekaj co? Z czego on ma wychodzić? - spojrzałam na nią przerażona.
- Nic nie wiesz? Matthew miał wypadek.. Wracał z jakiegoś totalnego odludzia, wtedy kiedy ciebie w szkole nie było, jak mniemam podczas nagrywania płyty.Zderzył się z jakąś ciężarówką, był w strasznym stanie, a kiedy lekarzom udało się unormować jego stan wtedy zapadł w śpiączkę... - wszystko dookoła mnie robiło się ciemne, zamazane. Nie wierzyłam w to co powiedziała. Przecież to chyb było wtedy kiedy ja... O Boże, muszę go zobaczyć.
- Dem, możesz mi powiedzieć w którym szpitalu leży? - zadrżałam.
- Świętego Józefa, kilka przecznic stąd, zamów lepiej taksówkę, bo w takim stanie to ty daleko nie dotrzesz - poklepała mnie po ramieniu, przytuliła mnie i odeszła. Znowu wszystko przeze mnie. Matthew musiał wracać wtedy ze studia. Gdybym go nie wygoniła, gdybym się z nim nie pokłóciła wszystko byłoby okej, a teraz? Nie chcę nawet myśleć o tym co może się stać kiedy on nie wybudzi. Czułam jak moje serce rozlatuje się na milion małych kawałeczków. Nie zwracałam uwagi na to, że właśnie zadzwonił dzwonek, wybiegłam szybko z budynku i złapałam najbliższe taxi. Po kilku minutach dotarliśmy, szybko zapłaciłam kierowcy i wbiegłam do białego, oszklonego szpitala. Stanęłam w recepcji z której po chwili wyłoniła się pielęgniarka.
- Mogłabym wiedzieć gdzie leży Matthew? Chłopak z wypadku, leży w śpiączce - powiedziałam szybko.
- Sala numer 76 na pierwszym piętrze - odpowiedziała pogodnie. Nie zastanawiałam się długo tylko wbiegłam do windy. Serce biło jak oszalałe, ręce drżały i były spocone. To znowu ja zawiniłam. Przeze mnie Matt tu trafił, jeżeli mu się coś stanie to sobie tego nie wybaczę. Na odpowiednim poziomie zaczęłam biegać o korytarzu szukając sali. Kiedy ujrzałam numerek, który podała mi kobieta wnętrzności zaczęły mi się przewracać, a serce utknęło w przełyku...
______________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ. :*
Za dzisiejszy dzień należy mi się Nobel. Nie spałam całą noc, bo byłam u koleżanki na namiotach i wróciłam o ósmej rano. Przez ten cały czas wypiłam dwie kawy, których szczerze nienawidzę, ale musiałam, żeby dodać ten rozdział. Krótki, tak wiem, ale mam za to niespodziankę. Kolejny rozdział, czyli zakończenie całej historii miałam zaplanowany na jutro, tudzież pojutrze, ale biorąc pod uwagę to, że i tak się już tak poświęciłam to mogę dodać go za kilka godzin, ale to od was zależy, więc czekam na waszą decyzję. DOBRA, RZECZ NAJWAŻNIEJSZA - powiedziałam wam, że wrócę do was kiedyś z kolejną opowieścią, nowym blogiem i nadal tak chcę zrobić. Mam już nawet pomysł, więc napiszę wam streszczenie i ocenicie czy się wam podoba, okej? :) No i uprzedzam, że ta historia pojawiła by się za jakiś miesiąc.. :*
" Skrzywdzone dziecko, zniszczone dzieciństwo, utrata rodziców, a potem dom dziecka. Przez to wszystko musiała przejść Jennifer, a wraz z nią jej młodsza siostra Kristen. Niestety z Jenny działo się coś niedobrego. Zmieniła się. Miała omamy, słyszała głosy, raniła wszystkich dookoła. Jedno wydarzenie w jej życiu spowodowało, że trafiła do psychiatryka. Nastolatka nie sądziła, że zamiast znaleźć oparcie i pomoc będzie musiała przejść przez jeszcze większe piekło niż dotychczas. Co dziewczyna zrobiła, że musiała trafić do tak okropnego miejsca? Jak dalej potoczą się jej losy? Czy znajdzie kogoś kto jej pomoże? To wszystko już niedługo. "
Wracając do historii Matthew i Stephanie. Co dalej? W jakim stanie będzie chłopak? Czy dziewczyna będzie musiała się z nim pożegnać zanim wyruszy w podróż? Czekam na Wasze opinie. <3
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, BO NA PEWNO JEST ICH MNÓSTWO, ALE NIE MAM GŁOWY.
ona nie wyjedzie w tą trase jak on jest w takim stanie.. prawda? przecież ona go kocha !
OdpowiedzUsuńtak jak było w jednej z piosenek "wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń.. " piszę właśnie ostatni rozdział, ale nie wiem kiedy go dodać.. chcecie dzisiaj czy mam poczekać do jutra? ; >
Usuńdzisiaj, dzisiaj ! :3
Usuńno dobrze, daj mi chwilę.
Usuńoj... zapowiada się następna fajna przygoda chociaż szczerze mówiąc ta bardziej mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńpisz dalej dziewczyno - masz talent ;p
OdpowiedzUsuńjuż koniec ? niemożliwe :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekamy :D
OdpowiedzUsuń^.^
OdpowiedzUsuńNie.. dlaczego Matt :(
OdpowiedzUsuń