piątek, 19 lipca 2013

XXIII

*PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM.*

Stephanie:
Kiedy płacz ustał potrafiłam stanąć na nogi. Oparłam się delikatnie o krzesło obok i już po chwili na nim usiadłam.
 - Dajcie mi trochę wody i możemy dalej nagrywać - powiedziałam po cichu. Tato podał mi butelkę, zaczerpnęłam z niej kilka łyków i przetarłam czoło dłonią. Oczy całej trójki były skupione na mnie. Wstałam i podeszłam do mikrofonu, po chwili zakręciło mi się w głowie, ale to uczucie szybko przeszło.
- Będziecie się tak gapić, czy z łaski swojej ruszycie swoje tyłki i zabierzemy się za kolejne piosenki? - chciałam skupić się na czymś innym niż tylko użalanie się nad sobą. Ku mojej uldze mężczyźni wyszli i usiedli po drugiej stronie szyby. - Trójkę proooszę! - krzyknęłam.

*
Matthew:
Szybciej, no szybciej. Poganiałem własny samochód, a po ponad godzinnej przejażdżce zaparkowałem tuż przed studiem. Spojrzałem na budynek ze strachem. Nigdy nie czułem się taki bezsilny, nie wiedziałem co mam zrobić. Wejdę tam i co? Zobaczę ją i pewnie stanę dęba. Pieprzyć to - warknąłem na siebie i wysiadłem pośpiesznie z auta. Na moje szczęście drzwi nie były zamknięte, więc bez problemu mogłem wejść do środka. Szedłem wąskim i ciemnym korytarzem. Wiedziałem co czeka mnie na jego końcu. Kiedy do środka zaczęło wpadać światło poczułem jak nogi zginają mi się pod ciężarem tułowia. Usłyszałem śpiew. Usłyszałem ją. To ona, to jej piosenka, to jej śpiew...

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=EDEEzS7OV2k ( czytelniku! nie przyśpieszaj, wczuj się w słowa.)
Well I'd never want to see you unhappy
I thought you want the same for me

Goodbye my almost lover
Goodbye my hopeless dream
I'm trying not to think about you
Can't you just let me be?

Ojciec Stephi, Greg i Wilson odwrócili się. Chłopak wysłał mi słaby uśmiech. Spojrzałem na nią, nie przestała śpiewać. Nasz wzrok się spotkał, a ja poczułem na karku gęsią skórkę. Słowa, które wypływały kierowała do mnie. Otworzyłem usta gdy zacząłem rozumieć zdania. Czyżby ona? Czy ona chce to skończyć?

Stephanie:
Czułam jego obecność, kiedy spojrzał na mnie bałam się znowu rozpłakać, ale zebrałam całą swoją odwagę i w dalszym ciągu śpiewałam. Tekst wypływał z moich ust tak łatwo, wręcz banalnie. Zauważyłam, że Matt miał w oczach szklanki. Zrozumiał. Potrzebował piosenki, potrzebował muzyki, by pojąć to co już od dawna chciałam mu powiedzieć. Nie zniosę tego więcej, nie potrafię. Strasznie żałuję, ale już podjęłam decyzję. Nie możemy ze sobą być. To nie ma żadnego sensu. Powoli się nawzajem wyniszczamy. Nasza relacja jest toksyczna, wręcz trująca. Ostanie takty melodii ucichły, a Matthew zerwał się i chciał otworzyć drzwi kiedy mu przerwałam. Moje myśli przelatywały przez głowę z prędkością światła.
 -Nie, posłuchaj mnie. Chociaż raz w tym swoim pieprzonym życiu mnie posłuchaj! - krzyknęłam, a na twarzy chłopaka pojawił się smutek. - Nie widzisz tego? Nie widzisz co się z nami dzieje? Oh, użyłam złych słów - nie ma już NAS. To koniec, Matthew. Zaczynamy sobie nawzajem działać na nerwy. Chciałam, żebyś wiedział, że kocham cię jak nikogo na świecie i nic nie krzywdzi mnie jak to, ale ja dalej nie potrafię. To dla mnie za trudne... Dla ciebie też, zresztą - łzy zaczęły spływać po moim policzku. Chłopak się nie ruszył. Stał oniemiały, a dla mnie to była świetna okazja. - Mógłby pan włączyć melodię do dziesiątki, ale bez nagrywania - zwróciłam się do producenta. Trochę trwało zanim zareagował na moje słowa. W końcu usłyszałam muzykę.

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=NGFSNE18Ywc (Tak wiem, ta sama zwrotka została użyta we wcześniejszym rozdziale. Użyłam jej tutaj, by pokazać to co Stephanie starała się przekazać Matt'owi. Tekst to metafora, dziewczyna tak naprawdę mówi o swoich dwóch "ja", o codziennej walce z bólem. )

Well I couldn't tell you why she felt that way ( Cóż nie mogłam ci powiedzieć dlaczego tak się czuła, )
She felt it everyday ( ale ona czuła się tak każdego dnia, )
And I couldn't help her ( i nie potrafiłam jej pomóc, )
I just watched her make the same mistakes again. ( po prostu patrzyłam, jak wciąż popełnia te same błędy. )


Znowu to samo, pękłam. Zerwałam z siebie słuchawki i wybiegłam. Nie zważałam na zaskoczone miny mężczyzn.
 Każda nasza kłótnia niszczy nas od środka. Tak będzie lepiej, oboje zapomnimy i wrócimy do normalnego życia. Na zewnątrz osunęłam się po ścianie, siadając na chodniku. Łzy zmywały mój tusz, a ja nie potrafiłam ich zatrzymać. Gdybym mogła cofnąć czas... Gdyby nie tamten dzień w samolocie wszystko potoczyłoby się inaczej.

 - Stephanie - usłyszałam obok siebie zachrypnięty głos,  który tak dobrze znałam. Matt usiadł obok i objął mnie ramieniem.
 - Zostaw mnie - szepnęłam.
 - Nie możesz tego zrobić. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musimy walczyć, nie możemy się poddać. Tyle razem przeszliśmy, a ty chcesz to wszystko teraz zakończyć? Nie zauważasz tego jak ranisz nas oboje? Kocham cię. Cholernie mocno. Nie ma dnia, kiedy bym o tobie nie pomyślał. Co ja gadam?! Nie ma minuty, sekundy w mojej głowie bez ciebie.
 - Jesteś głupi czy głupi? - spytałam.
 - Głupi z miłości do ciebie. Zmieniłaś moje życie i nadal chcę żebyś to robiła. Nie wyobrażam sobie kolejnego dnia bez ciebie, słonko - pocałował mnie delikatnie w policzek.
 - Każde słowo piosenek, które usłyszałeś były o nas, o tobie. Do ciebie. Nie chcę tego dalej ciągnąć, odejdź - załkałam.
 - Nie.
 - Wynoś się - spoliczkowałam go. Nie wiecie jak tego żałuję, to był zwykły impuls, ale wystarczał by chłopak wstał. Spojrzał na mnie zrozpaczony, obrócił się na pięcie i odjechał swoim samochodem. Byłam pewna, że płakał. Skuliłam się i czekałam, aż drganie na moim ciele ustanie. Sama tego chciałam, wiem o tym, ale nie sądziłam, że nasze pożegnanie będzie tak wyglądać...

*
 Na terenie studia spędziliśmy kolejny tydzień. Codziennie nagrywaliśmy, a wolną część dnia spędzałam w pokoju. Dzięki Bogu Greg za namową mojego taty przeniósł się do innego pokoju. Nie mogłam zapomnieć tego co się stało. Co noc wypłakiwałam ocean łez w poduszkę. Myślałam, że mi przejdzie. Codziennie okłamywałam się, że będzie lepiej, że z czasem zapomnę. Szkoda tylko, że coraz mniej w to wierzyłam...
___________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! :*

Cholera, cholera, cholera! Myślałam, że uda mi się napisać coś dłuższego, ale jednak nie. :C PRZEPRASZAM.

Wiem już jak będzie wyglądał koniec historii, ale muszę Was zasmucić, gdyż sama sądziłam, że dobrniemy do 30 rozdziałów, niestety wystarczy mi pomysłów na kolejne 2, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, by były dłuższe od pozostałych. Planowałam też żeby napisać kontynuację, ale to jednak nie wypali. Mam nadzieję, że wrócę do Was KIEDYŚ z nową historią, z nowym opowiadaniem. No, ale jeszcze się nie żegnamy. :) Kolejne części powinny się pojawić niedługo. :*


Co dalej? Co ze związkiem Matthew i Stephanie? Jak potoczy się historia po powrocie do Nowego Yorku? Czekam na Wasze opinie! <3

x

8 komentarzy:

  1. Będą razem ?!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszą być razem... MUSZĄ i nie zaprzeczaj xD

    OdpowiedzUsuń
  3. dlaczego już kończysz... dziewczyno pisz dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. cztam i bardzo zaluje ze nie bedzie kontynuacji :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. jak będziesz pisać jakąś inną historie to pamiętaj żeby zamieścić wiadomość na tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie :):):) doczekałam sie!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no prosze nie przestawaj :(( ale jak masz juz skonczyc to opowiadanie to zrob zeby byli szczęśliwi razemmm i mieli dzieci i wgl proszeee :*

    OdpowiedzUsuń