niedziela, 7 lipca 2013

XXI

 Stephanie:
W końcu trafiliśmy na miejsce. Podróż trwała krócej niż sądziłam. Podczas niej nie odezwałam się ani słowem - spałam albo słuchała muzyki. Po niecałych dwóch godzinach wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Zaparkowaliśmy na parkingu tuż przed studiem - Silver Music Records. Obok budynku gdzie miały odbyć się nagrania stały dwa domki. Spojrzałam ze zdziwieniem na Wilson'a.
 - Więc... - zaczął z uśmiechem na twarzy. - To jak widać jest hala nagrań, a to - wskazał na budynki za nim. - Domek w którym będziemy mieszkać. No to co? Chodźcie się rozpakować - wyszczerzył zęby. Ruszyliśmy razem, ciągnąc za sobą bagaże. Wspięliśmy się po schodach, a James otworzył nam drzwi. Usta ułożyły mi się w idealną literę "O". Nie sądziłam, że będziemy tutaj mieszkać w takich (!) luksusach! Zaczęłam powoli kroczyć w głąb pomieszczenia, a moje delikatne kroki odbijały się echem o drewniane panele. Ściany salonu były koloru jasnego beżu, pod sufitem wisiał diamentowy abażur, na środku stała kanapa i mały, niski stolik. Uśmiechnęłam się w duchu i poszłam na górę, gdzie mam dzielić pokój z Gregory'm. Niestety. Sypialnia była w kolorze jasnego błękitu. W środku stały dwa osobne łóżka, wielka szafa, półki, a na ścianie wisiał telewizor. Położyłam rzeczy obok łóżka i od razu rzuciłam się na materac. Chciałam mieć teraz trochę czasu dla siebie, więc byłam wdzięczna losowi, że Greg zostawił tylko swój bagaż i od razu wyszedł. Uśmiechnęłam się w duchu do siebie, wyciągając z kieszeni telefon. Byłam niemile zaskoczona, bo oczekiwałam, że po tym co się stało w NY Matt zadzwoni albo napisze, cokolwiek, ale jednak się przeliczyłam. Wsunęłam iPhona znowu do spodni i obróciłam się na bok. Zmęczona podróżą zasnęłam.

Matthew:
Po godzinie wróciłem do domu. Nie miałem pomysłu gdzie się podziać, więc pobiegłem do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadłem w fotelu i włączyłem telewizor. Przez cały czas odkąd Stephi wyjechała mam wrażenie, że dostałem wiadomość. Niestety kiedy już po 4516244321 raz od tamtego czasu zaglądam na telefon skrzynka odbiorcza nadal jest pusta. Wstałem, nie przejmując się włączonym telewizorem, szybko wyszedłem z pokoju zatrzaskując drzwi. Po chwili uderzyła we mnie fala świeżego powietrza. Ruszyłem przed siebie. Wiedziałem co mi teraz pomoże. Wiedziałem gdzie mam iść. Po chwili już stałem w metrze. Dotarłem na miejsce po jakichś dwudziestu minutach. Wysiadłem stając naprzeciwko drogi prowadzącej do najniebezpieczniejszej dzielnicy w mieście - Bronx. Uśmiechnąłem się sam do siebie kiedy zauważyłem na liniach wysokiego napięcia wiszące, stare czarne trampki.* Tuż pod nimi znajdowała się ławka na której siedziało dwóch ciemnoskórych chłopaków.  Zacząłem grzebać w kieszeni dopóki nie wyciągnąłem z niej pliku dolarów. Podszedłem do nich z neutralną miną.
 - To co ostatnio - warknąłem podając im już odliczaną sumę. W zamian dostałem małą, foliową torebkę, która była wypełniona białym proszkiem i dwa blanty. Prochy i jednego z jointów wsadziłem do kieszeni, a drugiego pośpiesznie odpaliłem i wsadziłem pomiędzy wargi. Zaciągnąłem się jeden raz i ruszyłem w kierunku domu. Do domu wrócę piechotą, bo przecież mi się nie śpieszy. Nie ma mi się do KOGO śpieszyć. Słońce powoli zachodziło na horyzoncie. Zacząłem chichotać do siebie, a kiedy poczułem zawartość swojej kieszeni poczułem się lepiej, bo wiedziałem co czeka mnie wieczorem.

Matt, miałeś skończyć. Tyle czasu tego nie potrzebowałeś. Prawie pół roku bez prochów i maryśki, a jednak chcesz wrócić do tego gówna? - cichy głos szeptał mi w głowie do czasu kiedy zawartość fajki zaczęła działać.


KOLEJNY DZIEŃ

Stephanie:
 Obudziłam się dopiero nad ranem. W łóżku obok spokojnie spał jeszcze Greg. Spojrzałam na ekran telefonu. Czego ja się spodziewałam. To przecież było oczywiste,  że Matthew ma mnie gdzieś. Zeszłam z łóżka, cicho otwierając walizkę. Zabrałam kilka rzeczy i poszłam do łazienki, która znajdowała się tuż obok naszego pokoju. Rozebrałam się, delikatnie odkładając ubrania na półkę. Stanęłam pod prysznicem i włączyłam ciepłą wodę, która teraz mogła obmywać moje delikatne ciało. Namydliłam się, umyłam włosy, po chwili wyszłam. Obwinęłam się delikatnym miętowym ręcznikiem. Rozczesałam mokre włosy, wysuszyłam dokładnie swoją skórę i zaczęłam się powoli ubierać. Kiedy stanęłam, opierając się na framudze drzwi z łazienki zauważyłam, że Gregory już się obudził.
 - No cześć piękna - poruszył znacząco brwiami, kiedy mnie zobaczył. Nie odezwałam się. - Ahh, zapomniałbym. Chyba dostałaś wiadomość - kiedy to usłyszałam rozwarłam szeroko wargi i podbiegłam do komórki. Odblokowałam ekran i otworzyłam skrzynkę. Faktycznie czekał tam na mnie SMS, szkoda, że nadawcą była sieć komórkowa, a nie Matt. Spojrzałam wrogo na chłopaka w pokoju, wiedząc, ze zrobił to specjalnie. Rzuciłam telefonem na łóżko.
 - Uspokój się. Za kilka minut będziemy nagrywać - zachichotał bezczelnie, wychodząc z pomieszczenia.

______________________________________________________________
* - trampki wiszące na liniach wysokiego napięcia w USA oznaczają "miejscówkę" dilera.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ. ;*

Przepraszam no! Ostatnio jestem tak zabiegana, że nie miałam czasu tego napisać! Rozdział bez muzyki, ale myślę, że nie będzie Wam to przeszkadzać, co? Już nawet nie mam chwili, by znaleźć odpowiedni podkład. Jeszcze dzisiaj zabiorę się za kolejny rozdział na http://makemeyourshawty.blogspot.com/ a ten  napisałam wcześniej, żeby ktoś znowu nie powiedział, że "zaniedbuję was dla tego drugiego bloga" . Pozdrawiam osoby, które mimo wszystko dalej mnie czytają. :* Jestem tutaj dla Was, pamiętajcie. :)

PS Czekam na Wasze opinie odnośnie dalszych losów bohaterów i macie jeszcze czas, żeby głosować w sondzie! :)

5 komentarzy:

  1. pisz dalej ...;* nie mogę doczekać się dalszych losów ... ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! :*
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste :) codziennie ogladam czy nie ma nastepnej czesci juz sie nie moge doczekac :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne :) kiedy nastepna czesc???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś napisać na jutro albo pojutrze. ;) Nie mogę dodawać codziennie, bo potrzebuję już wyniku sondy. ;)

      Usuń