Stephanie:
Obudziłam się w szpitalu. Dookoła tylko białe ściany i puste łóżka. Na fotelu rozłożony leżał tato, po chwili weszła pielęgniarka.
- Jak dobrze, że się pani przebudziła - powiedziała. Ojciec z uśmiechem wstał.
- Co mi jest? - spytałam kiedy próbowałam się podnieść. Dłonie strasznie mnie bolały, zauważyłam liczne ślady, najprawdopodobniej po ukłuciach igieł.
Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=qHm9MG9xw1o
- Może nas pani zostawić samych? - poprosił tato, a kobieta wyszła. - Stephi, wiem, że to dla ciebie ciężki okres, ale... Okazało się, że masz wadę serca, dość skomplikowaną... Będziesz musiała często przychodzić do szpitala na badania kontrolne i musisz być ostrożna... Nie może dojść do żadnego poważniejszego ataku, bo skutki będą nieodwracalne... - powiedział, ze łzami w oczach.
- Ale jak to? Akurat teraz? Kiedy mamy samolot za kilka dni? W ogóle to jaki jest dzisiaj dzień? Długo tutaj leżałam?
- Jest piątek, jutro popołudniu powinni cię wypisać, będziesz miała jeszcze okazję porozmawiać z dziewczynami. Cała szkoła była przerażona, dyrektorka obwinia samą siebie, myśli, że to wszystko przez tą piosenkę... - szepnął. Podszedł i przytulił mnie. Nie potrafiłam powstrzymać płaczu. Teraz kiedy zaczyna się wszystko układać nagle ląduję w szpitalu. Przeraża mnie to, że będę uzależniona od wizyt kontrolnych. Nie chcę tego, chcę żyć jak normalna nastolatka... Chris puścił mnie, zrozumiał, że muszę być teraz sama z myślami. Zaczęłam się bać. Nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Nie wiedziałam czy mam odwagę wyruszać w nieznane z wadą serca, a o tych atakach to już nie wspomnę. Łzy ściekały mi po policzkach. Obiecałam mamie, że będę silna w dążeniu do celu, więc nie pozostało mi w sumie nic jak tylko stawić tej przeszkodzie czoła i trzymać kciuki, że się uda, bo przecież musi. Mama tego dopilnuje, tam na górze... Wyczerpana zasnęłam, obudziłam się następnego dnia. Pielęgniarka poleciła mi się przebrać, bo podobno wypiszą mnie za godzinę. Tato załatwiał formalności, a kiedy byłam gotowa przyszedł po mnie. Przez weekend spakowałam w końcu wszystko i spotkałam się z dziewczynami, by się pożegnać przed wyjazdem. Dużo nas to kosztowało bólu, nie obyło się oczywiście bez łez. Przyrzekłyśmy sobie, że będziemy ze sobą pisać i rozmawiać ile wlezie. W końcu przyszedł ten oczekiwany dzień - poniedziałek. Wstałam z samego rana, na dworze było jeszcze ciemno. Przyszykowałam się, sprawdziłam czy czegoś nie zapomniałam no i pozostało mi tylko czekać na tatę. Trochę to trwało zanim wyszliśmy. Było mroźno i pochmurnie, załadowaliśmy rzeczy do bagażnika taxówki, która już na nas czekała. Usiedliśmy w środku, zaczęłam słuchać muzyki.
Łzy same naleciały mi do oczu. Oparłam głowę o zimną szybę samochodu. To się dzieję, teraz, właśnie w tym momencie. Już jestem tak blisko, niedługo zobaczę tą szkołę, poznam nowych ludzi, ale czy to wszystko wypali? Co jeżeli ataki spowodowane chorobą serca będą się ponawiać? Zasnęłam. Jechaliśmy na lotnisko dość długo, przebudziłam się kiedy usłyszałam jak jeden z samolotów już odlatuje. Wysiedliśmy z taxi, tato zapłacił i ruszyliśmy do wejścia. Stawiałam drżące, niepewne kroki.
Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=U41KPUfOSFk
Po chwili już siedziałam na pokładzie. To wszystko było takie magiczne, nierealne. Jak z bajki. Pierwszy raz leciałam samolotem, ręce nie potrafiły się uspokoić, serce zaczęło bić szybciej, a płacz nie ustawał. Schowałam telefon i słuchawki do kieszeni bluzy. Między powiekami miałam piasek, strasznie chciało mi się spać. Byłam tą całą sytuacją wręcz wyczerpana, a mimo to nie potrafiłam w pełni się uspokoić. Znowu powróciły myśli, że nie dam rady, bałam się tego wszystkiego z czym będę musiała się zmierzyć w Nowym Yorku. Czułam, że to wszystko na marne, że i tak się nie uda, ale nagle... Usłyszałam piękny głos, idealny, cudowny. Wszystkie złe myśli z mojej głowy uleciały. Teraz się uda, nie mam co do tego wątpliwości, to znak, znak z nieba, od mamy. Zakochałam się w tej piosence, w tej barwie, w tym wszystkim, nawet nie zwróciłam uwagi na to kto tak pięknie śpiewa. Zasnęłam...
____________________________________________________________________
Dopiero teraz zaczyna się coś dziać i wierzcie mi, że nie zabraknie atrakcji. :) Także ten, no... Jak się spodobało to miło by było jakbyście zostawili po sobie ślad.
Jakbym mogła cokolwiek dobrego tu napisać to nie wiem co to by było , bo nie ma słów opisujących tego wszystkiego , jest to po prostu zbyt piękne *.*
OdpowiedzUsuńCzytam czytam... Pierwsza piosenka świetnie dobrana, One Republic. Już myśle "rozdział zajebi.sty" a tu wyjechałaś z tym Justinem ;__;
OdpowiedzUsuńAkurat co do wyboru piosenki nie mam żadnych wątpliwości. :) Justin pasuje mi idealnie do głosu Matthew. :) Już mówiłam, że jak się nie podoba to ja nie zmuszam, buźka! :*
Usuń