czwartek, 2 maja 2013

IX

Stephanie: 
 Płakałam przez cały wieczór, Matt dzwonił kilkadziesiąt razy, a ja każde połączenie odrzucałam. Nie chciałam go widzieć po tym co zrobił. Słysząc jego głos w samolocie myślałam, że zaczynam coś nowego, dobrego, że spełnię swoje marzenia, a teraz zaczynam wątpić czy właściwie postąpiliśmy przyjeżdżając tu... Wolałabym być w moim mieście, z Danielle i Jane. ,,Zachciało mi się zwiedzać świat" - pomyślałam z pogardą. W sobotę przebudziłam się o jedenastej, tato już siedział w kuchni, jadł śniadanie. Zrobiłam sobie płatki i dosiadłam się.
 - Możesz mi w końcu powiedzieć, co się stało? - spytał Chris, spostrzegłam jak drobna kropla spływa po jego zaroście.
 - Ehhh. Nieważne. Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Było minęło i więcej tego błędu nie popełnię. Nikomu już tutaj nie zaufam - skończyłam szeptem, ojciec nie usłyszał ostatniego zdania. Siedzieliśmy w milczeniu. Moje serce zaczęło bić szybciej, a ręce trzęsły się tak, że nie potrafiłam nawet utrzymać łyżki. Nie wiedziałam co się dzieje, tato spojrzał na mnie ze strachem. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Pobiegłam w mojej piżamie w panterkę, by otworzyć.


 Stanęłam z otwartymi ustami. Matthew z bukietem róż. Tyle ich było, że przysłaniały prawie całą jego twarz. Stał bez słowa. Zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę. Łzy same zaczęły płynąć. Za chwilę koszulkę miałam wilgotną. Tato siedział przy stole i czekał na rozwój wydarzeń w skupieniu. Usłyszałam jak Matt siada po drugiej stronie i nagle... Zrobił to za co go uwielbiałam, a zarazem gardziłam nim. Dostałam gęsiej skórki. Jego magiczny głos rozkładał mnie na łopatki i nieważne co by zrobił to zakochuję się w nim całym i przebaczam mu wszystkie błędy, a dobór piosenki... Obłęd. Może mogło mi się wydawać, ale były to swoistego rodzaju przeprosiny... Apologize. Śpiewał dla mnie, żeby nie powiedzieć, że do mnie, a każde jego słowo rozpływało się po moim organizmie niczym trucizna. Widziałam oczami wyobraźni jak siedzimy w tej samej pozycji po obu stronach drzwi. 
 - Tato... - szepnęłam, a on od razu zrozumiał. Wstał i poszedł do swojego pokoju. Nie ruszyłam się z miejsca jak zahipnotyzowana. Kiedy chłopak przestał, zawiedziona zastanawiałam się czemu skończył. Wstałam, a on chyba to wyczuł, bo cicho zapukał do drzwi. Otworzyłam, bez chwili namysłu. Znowu stał niewinnie z bukietem róż w ręce.
 - Wiem, że słowo ,, przepraszam " w tej sytuacji będzie bezwartościowe, dlatego przyszedłem tu, żeby zaśpiewać cokolwiek miałoby nastąpić po tym. 
 - Muszę ci przyznać, że przeprosiny... Zresztą nieważne. Po tym co zrobiłeś, wydaję ci się, że twój anielski głos wykonujący piosenkę, którą uwielbiam wszystko naprawi?
 - Co? Co z przeprosinami? Dokończ.
 - Nie mam najmniejszego zamiaru - powiedziałam przygryzając wargę.
 - Nie dasz mi się nawet wytłumaczyć? - dodał zawiedzionym głosem.
 - Po co miałbyś? W końcu i tak nie byliśmy ze sobą, możesz robić co chcesz ze swoim życiem, ale mnie do tego nie wciągaj - odpowiedziałam zdenerwowana. 
 - Po pierwsze, że nie zapytałem się o związek to nie znaczy, że nie traktowałem cię jak dziewczynę, po drugie gdybyś dała mi dojść do słowa i wszystko wyjaśnić nie denerwowałabyś się i nie przygryzałabyś tak seksownie wargi ze stresu.
 - Hah, skąd ta pewność, że zgodziłabym się z tobą być? I nie mam zamiaru bawić się w jakieś wyliczanki. A i nie stresuję się - odrzekłam z pogardą w głosie.
 - Jesteś pełna sprzeczności, wiesz Stephi? Oboje wiemy, że chcesz, żebym tu był, że kochasz jak śpiewam
i, że ja mimo wszystko nadal będę tu stał z tym bukietem do czasu kiedy mi wybaczysz i dokończysz zdanie od którego zaczęłaś.

 - Już nie bądź taki skromny. Jeżeli tak chcesz to sobie stój, mam na to wywalone - prawie krzyknęłam i trzasnęłam drzwi. Miałam gdzieś te jego przeprosiny. Zranił mnie, a zresztą nie mam zamiaru mówić to co chciałam powiedzieć, bo nie chcę pokazać co do niego czuję Śpiewanie w szkole to co innego niż prawdziwe życie. Bez zawahania poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wychodząc i oplatając się ręcznikiem byłam pewna, że chłopak już sobie poszedł, znudzony czekaniem. Zajrzałam do pokoju taty, który uciął sobie drzemkę. Zamykając po cichu drzwi nie wierzyłam to co słyszę. Znowu głos. Znowu Matthew. Opleciona tylko i wyłącznie ręcznikiem otworzyłam drzwi, mając nadzieję, że jednak tam go nie będzie. Przeliczyłam się. 
 - O Boże - powiedział i stanął z otwartymi ustami.
 - Czego chcesz? Działasz mi już powoli na nerwy...
 - Yyy... Eee. Chciałem powiedzieć jedno. Ta dziewczyna w piątek, ta blondynka. To moja była. Zerwałem z nią zanim wyjechałem w podróż do twojego miasta. Nie potrafiła sobie z tym poradzić, a kiedy dowiedziała się, że wróciłem i zaczęło mi zależeć na innej wpadła w szał, zaczęła mnie śledzić. Kwestią czasu było to kiedy mnie dopadnie. Niestety kiedy tylko mnie zobaczyła rzuciła się i zaczęła całować, a w tym samym momencie przyszłaś ty. Możesz mi nie wierzyć, ale jeżeli będę musiał przyciągnąć tą szmatę za kudły to to zrobię, żebyś mi przebaczyła.
 Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Jego wersja była na tyle realna, że mogłam w nią uwierzyć, ale nie chciałam się poddać tak łatwo. Spojrzałam na niego i odruchowo przygryzłam wargę. Matt zawadiacko się uśmiechnął:
 - To takie seksowne... - bez żadnego skrępowania przeszedł przez próg. Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam jak wryta. Podszedł, odłożył kwiaty na blat w kuchni i przytulił mnie mocno całując moje ucho i szepcząc.

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=W-w3WfgpcGg

 - Przepraszam, że do tego doprowadziłem... - pocałował mnie w policzek, zniżając się do ust. Delikatnie musnął moje wargi i polizał dolną prosząc o dostęp. Od razu rozchyliłam usta, a nasze języki walczyły, jęknęłam. 
 - Co ty sobie wyobrażasz? Kto ci w ogóle pozwolił tu wejść? - oderwałam się od niego. - Myślisz, że jak wciśniesz mi jakąś marną bajeczkę to od razu ci przebaczę? 
 - Nie bądź taka naburmuszona. Oboje wiemy, że przebaczysz, bo wiesz, że nigdy bym cię nie okłamał - nachylił się próbując kolejny raz mnie pocałować, tym razem się nie dałam. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczyma. Znowu przygryzłam wargę.
 - Ohhh. Przestań, błagam.
 - Ale co? - spytałam zaskoczona.
 - Mnie prowokować. Stoisz przede mną tylko w ręczniku, a na dodatek jeszcze te twoje usta. Uważaj, żebym się na ciebie nie rzucił - stanęłam jak wryta, nie wierząc w jego słowa. - Więc jak?
 - Co więc? 
 - Przebaczysz mi, proszę... To nie moja wina, że ta idiotka nie potrafi zapanować nad sobą.
 - OK - odpowiedziałam sucho, nawet na niego nie patrząc.
 - Serio?
 - No taak... - nadal nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego. Dotknął mojej brody i pociągnął ją do góry, bym w końcu utonęła w jego spojrzeniu.
 - Więc może teraz mi powiesz o co ci chodziło, że miałem rację z przeprosinami? 
 - Nie mam najmniejszego zamiaru - fuknęłam sarkastycznie.
 - Co powiedziałaś? - udawał, że nie usłyszał.
 - Że ci nie powiem - spojrzałam na swoje stopy. Zrobiło mi się zimno i dostałam gęsiej skórki.
 - Jak wolisz, czyli będę musiał to z ciebie wyciągnąć siłą - powiedział i przybliżył się do mnie na tyle blisko, że czułam jego nierówny oddech. Schylił się, łapiąc mnie i przerzucając przez ramię. Zaczęłam się wiercić, próbując uwolnić się z uścisku. - Gdzie jest twój pokój? - spytał. Nie odpowiedziałam. - No dobra, sam znajdę, jeżeli wolisz, żeby twój tato mnie tutaj zobaczył.
 - Niee. Dobra, to te drzwi na lewo. - otworzył je i od razu usadowił mnie na moim własnym łóżku.

Matthew:
 - Więc? Powiesz mi w końcu? - uśmiechnąłem się.
 - Nie mam zamiaru się powtarzać - odpowiedziała nadal się na mnie nie patrząc. Nie ukrywam, że się zdenerwowałem. Usiadłem obok, a ona się odsunęła. 
 - Oboje wiemy, że zależy ci to dlaczego się odsuwasz? Lubię jak grasz niedostępną, ale to już trochę nudne - spojrzała na mnie. W jej oczach można było doszukać się błyskawic wściekłości. Pocałowałem ją delikatnie w ramie.
 - Czyli dalej uważasz, że mi nie powiesz?
 - Nie.
 - Okeej, sama tego chciałaś - fuknąłem i zacząłem ją łaskotać. Nie potrafiła uspokoić śmiechu. Uwielbiałem to. Kochałem jej szczery uśmiech.
 - Maaaaaaatthew , ha ha no przestań, powiem ci!
 - A więc słucham.
 - No... - zaczęła nieśmiało. - Chciałam tylko powiedzieć, że... No, że głupie słowo ,, przepraszam '' nie odda moich wypłakanych łez w piątek...
 - Płakałaś? - spojrzałem zmartwiony. W sercu poczułem ukłucie. Głupio mi było, że ją zraniłem. Nawet jeżeli to nie była moja wina.
 - A myślisz, że co robiłam, kiedy chłopak na którym mi chooolernie zależy całuje się z inną - zdanie wypłynęło z jej ust i byłem pewien, że zrobiła to nie za bardzo myśląc nad słowami, które wypowiada.
 - Jesteś taka piękna kiedy się złościsz - powiedział i znowu połączyłem nasze wargi. Językiem przesunąłem po jej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Po chwili zgodziła się. 
 - To czekaj... Powiedziałeś, że nie byliśmy razem... Więc dlaczego przyszedłeś przeprosić? 
- Nie przekręcaj. Powiedziałem, że nie byliśmy, ale to nie znaczy, że nie traktowałem cię jako moją dziewczynę.
 - A teraz? 
 - A teraz co? 
 - No czy... No wiesz, jesteśmy parą? - zapytała nieśmiało.
 - O ile dostąpię tego zaszczytu, to taak - odpowiedziałem z uśmiechem, po chwili znów ją całując. Wtedy -zrozumiałem jaki mam przy sobie skarb.
__________________________________________________
Miałam napisać ten rozdział wcześniej, ale jakoś nie dopisała mi wena. Mam nadzieję, że się spodoba. ^^ No i oczywiście proszę o szczere komentarze na temat stylistyki, pamiętajcie, że się uczę. :* I tak wgl... to dziękuję, że jesteście.. ;) 

14 komentarzy:

  1. Boziu jakie to genialne aww ♥ Świetne opowiadania & czekam na więcej! powodzenia :* :))

    OdpowiedzUsuń
  2. awwww ale słodkie *-*
    czekam na nn z niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się <3
    Czekam na następny rozdział :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, dobrze, że się pogodzili. Czekam na następny i zapraszam do komentowania mojego rozdziału:
    manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszesz, dobry styl, ale na mój gust trochę zbyt banalne. Akcja za szybko się rozwinęła, to taki minus dla mnie. Ale twórz dalej, bo dobrze ci idzie ;) /SignedAnonymous ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się wszystkim dogodzić, jedni piszą, że za wolno drudzy, że za szybko. Nie macie się o co martwić to dopiero początek historii. :)

      Usuń
  6. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. możliwe, że jutro, a jeżeli nie to na 100 % w poniedziałek. :*

      Usuń
  7. CZY TY MUSISZ BAWIĆ SIĘ MOIMI UCZUCIAMI? -,- kocham tego bloga ;< czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No daj juz nastepny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, przepraszam, baaardzo. :c Zostało tak mało czasu na poprawę ocen i muszę to wszystko ogarnąć i stąd to opóźnienie, ale rozdział jest już rozpoczęty, więc niedługo się pojawi, bądźcie cierpliwi, proszę.

      Usuń
  9. Fajnie piszesz.;*
    Kiedy następny?:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww. Obiecałam, że napisze ci rozdział jak juz przeczytam wszystkie. Uwielbiam to, to rozumiesz? Hahahha se teraz pomyślisz 'walnieta' no wiem. *-*
    Bardzo mi się to podoba <3
    Magda xdd

    OdpowiedzUsuń