Sobota przyszła szybciej niż sądziłam. Po wydarzeniach w parku spędziłam resztę dni w domu.
~
- [...] Kocham cię - te dwa słowa, które wypłynęły z jego ust dzwoniły mi w głowie. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć, spojrzałam mu głęboko w oczy i delikatnie przytuliłam.
- Nie mogę. Nie zadecyduję dzisiaj. Przepraszam... Wrócimy do tego kiedy będę gotowa - szepnęłam mu do ucha.
- Nie będę cię pośpieszał. Masz czas, decyzja należy do ciebie.
~
Rozchyliłam powieki, oślepił mnie blask promieni słonecznych przebijających się przez zasłonę. Wzięłam odruchowo do ręki telefon i spojrzałam na ekran. Była jedenasta. Czekała na mnie wiadomość, prędko ją odczytałam:
OD: MATT
- Możemy się dzisiaj spotkać? Bardzo mi zależy...
Chwila zawahania, po której moje palce dotknęły smartfona:
DO: MATT
- W sumie i tak nie mam co robić, więc ok. O której?
Kliknęłam delikatnie klawisza wyślij. Nie musiałam długo czekać na wiadomość zwrotną.
OD: MATT
- Przyjadę po ciebie o siedemnastej, jeżeli ci oczywiście pasuje.
DO MATT
- ok
Jeszcze raz spojrzałam na komórkę. Nie potrafiłam zrozumieć po co on mi zawraca głowę w sobotę. Przewróciłam się na drugi bok i znów zasnęłam.
- Stephanie! Wstawaj! Już jest piętnasta, a ty dalej w łóżku... - ze snu wyrwał mnie głos taty.
- Hęęę?
- Wstawaj!
- Czeeeeeekaj, eeee - ziewnęłam. - Słucham?! Która jest godzina?!?!
- Piętnasta...
- Jezu Chryste - zerwałam się z łóżka.
- Co jest? - spytał tato trzęsąc się ze śmiechu. Domyśliłam się, że musiałam wyglądać strasznie zabawnie.
- Jestem umówiona i mam tylko dwie godziny!
- No więc się szykuj, bąbelku - spojrzałam na niego spode łba. Nie mówił tak do mnie odkąd skończyłam siedem lat.
- Coś się stało?
- A czemu pytasz? - uśmiechnął się.
- Nie mówiłeś tak do mnie od wieków...
- A wypsnęło mi się, o ile dobrze pamiętam to masz mało czasu, więc radziłbym ci się pośpieszyć - odpowiedział zmieszany i wyszedł z pokoju. Czułam, ze jest coś nie tak, ale nie miałam czasu żeby się nad tym teraz zastanawiać. Wzięłam szybki, gorący prysznic i zaczęłam czym prędzej się szykować. O szesnastej pięćdziesiąt byłam już prawie gotowa. Przejrzałam się w lustrze. Wyprostowane włosy, pełen makijaż, duża bluza, legginsy i miętowe vansy. Pakowałam rzeczy do torebki kiedy dostałam sms'a.
OD: MATT
- Czekam na dole
Tato siedział w kuchni. Pocałowałam go delikatnie w czoło na pożegnanie i wybiegłam z mieszkania. Przed wieżowcem zatrzymałam się z otwartymi ustami. Chłopak stał przy pięknym, białym rang roverze.
- Co do... ? - zaczęłam.
- Kupiłem go ostatnio, radziłbym ci już wsiadać, bo nie mamy czasu - odrzekł z uśmiechem. Bez słowa zajęłam miejsce obok kierowcy. Matt odpalił samochód i ruszył.
- Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? - moje ręce drżały ze strachu.
- Zobaczysz, to niespodzianka. Nie bój się - dodał i delikatnie dotknął mojego policzka. Szczerze? Nie pomogło mi to wcale, a wręcz odwrotnie. Zaczęłam nerwowo przygryzać wargę. Po dwudziestu minutach chłopak zaparkował. Szybko wyszłam z samochodu, pragnąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Spojrzałam na cel naszej podróży. Była to mała knajpka, wyglądała nieźle. Chłopak trzasnął drzwiami i ruszyliśmy. W środku było całkiem przytulnie, dużo miejsca i ładny wystrój. Zauważyłam coś na samym środku sali. Wielki ekran, kilka wzmacniaczy, głośniki, mikrofony i wszędzie porozrzucane kable. Dwójka chłopaków podłączała cały sprzęt, a tłum zbierał się już dookoła.
- Co to? - spytałam już całkiem zbita z tropu.
- Chcesz może coś do picia? - zapytał, jakby wcale mnie nie usłyszał.
- Chętnie. Poproszę colę - powiedziałam podchodząc do baru. Rzuciłam na blat kilka monet.
- Nie. Ja za ciebie zapłacę, schowaj te pieniądze - stwierdził.
- Nie ma mowy. Możesz mi w końcu powiedzieć co tu będzie się działo? - wskazałam na grupę.
- Ehh... Pomyślałem, że fajnie by było spędzić trochę czasu jak kiedyś. Przy muzyce... To wieczór karaoke.
- Hahahaha. Chyba nie myślisz, że będę w nim brała udział? Mogę usiąść i posłuchać innych, ale nie mam ochoty na robienie z siebie idiotki przed nieznajomymi - dodałam, biorąc z blatu szklankę z napojem i siadając na kanapie, która znajdowała się najbliżej całego tego zamieszania.
Matthew:
- Nikt cię nie będzie do niczego zmuszał, chciałem po prostu spędzić fajnie wieczór.
- Dobrze. Usiądź już - odpowiedziała. Wiedziałem, że Stephi nie ma pojęcia jak bardzo pragnę ją teraz przytulić. Jak żałuję tego co zrobiłem i że chcę, żeby było tak jak wcześniej. Spojrzałem na jej piękną, drobną twarz i przysunąłem się do niej. Po kilku minutach sprzęt był już gotowy. Prowadzący zaczął:
- Więc witam zgromadzonych na kolejnym karaoke w naszym lokalu. Powinniśmy już zacząć, a więc mamy jakiegoś ochotnika? - w tłumie dało się zauważyć wystającą drobną dłoń.
- Zapraszamy, zapraszamy! - krzyknął mężczyzna do mikrofonu. Z grupy wyszła dziewczyna, wyglądała na nie więcej niż siedemnaście lat. Stanęła obok i wzięła mikrofon. Miałem nadzieję, że cały czas spędzony tutaj będzie milszy niż do tej pory. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, którą kochałem ponad życie. Siedzieliśmy, słuchaliśmy i od czasu do czasu wspieraliśmy wokalistów. Nagle przyszedł mi do głowy szaleńczy pomysł. Henry - prowadzący szukał kolejnego ochotnika. Nie zastanawiałem się długo - wstałem i podszedłem do ekranu.
Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=26PAgklYYvo - ważny jest też przekaz, więc http://www.tekstowo.pl/piosenka,james_morrison,broken_strings.html radziłabym przeczytać tekst w języku polskim
Widziałem zdziwienie wypisane na twarzy Stephanie. Przystawiłem mikrofon do ust i zasygnalizowałem, że jestem gotów. Za chwilę przed moimi oczami pojawił się tekst:
Let me hold you
For the last time
It's the last chance to feel again
But you broke me
Now I can't feel anything
When I love you
And so untrue
I cant't even convince myself
When I'm speaking
It's the voice of someone else
Oh, it tears me up
I tried to hold on but it hurts too much
I tried to forgive but it's not enough
To make it all okay
Śpiewałem dla niej, dla tej, którą tak kochałem. Powoli zacząłem kroczyć w kierunku miejsca gdzie siedziała. Czułem na sobie wzrok zgromadzonych osób, obserwowali każdy mój ruch. Stanąłem przed dziewczyną, wziąłem jej dłoń i pomogłem wstać. Mimo oporów zaciągnąłem ją przed ekran. Śpiewałem dalej, patrząc jej głęboko w oczy.
That your heart don't want to feel
I can't tell you something that aint real
Oh, the truth hurts
And lies worse
How can I give anymore
Ucieszyło mnie, że ktoś podał Step mikrofon.
- Nie bój się, teraz ty. Zaśpiewaj w końcu to całe nasze życie... - starałem się dodać jej otuchy, a nie trwało to długo, bo po chwili usłyszałem jej piękny delikatny głos.
Oh, what are we doing?
We are turning into dust
Playing house in the ruins of us
Po jej solówce zaśpiewaliśmy wspólnie, nasze głosy idealnie współgrały. Na jej drobnej twarzy spostrzegłem uśmiech.
When there's nothing left to save
It's like chasing the very last train
Whet it's too late
Przysunąłem się do niej, łapiąc jej dłoń. Tańczyliśmy. To była nasza chwila. Nasze pięć minut.
I tried to hold on but it hurts too much
I tried to forgive but it's not enough
To make it all okay
You can't play on broken strings
You can't feel anything
That your heart don't want to feel
I can't tell you something that aint real
Po jej policzku spłynęła mała, ledwo zauważalna łza. Wiedziałem co mam zrobić. Przysunąłem się do niej tak blisko, że nasze czoła stykały się. Pocałowałem ją. Trwaliśmy tam , jakby nikogo dookoła nas nie było. Nie zwracaliśmy uwagi na to, że powinniśmy dalej śpiewać. Teraz byliśmy tylko dla siebie. Kiedy oderwałem nasze wargi od siebi spojrzałem w jej oczy. Zauważyłem w nich małe promyczki.
But we're running trough the fire
When there's nothing left to save
It's like chasing the very last train
When we both know it's too late
You can't play on broken strings
You can't feel anything
That your heart don't want to feel
I can't tell you something that aint real
Oh, the truth hurts
And lies worse
How can I give anymore
When I love you a little less than before?
Oh, you know that I love you a little less than before
Let me hold you for the last time
It's the last chance to feel again
Muzyka ucichła, tekst zniknął, a my spojrzeliśmy na tłum. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Uśmiechnąłem się i razem ze Stephi ukłoniliśmy się i oddaliśmy mikrofony.
Stephanie:
Nie potrafiłam uwierzyć, że coś takiego wymyślił. Byłam szczęśliwa, to był jeden z moich najwspanialszych wieczorów w całym życiu. Po występie usiedliśmy na kanapie, a po chwili podeszła do nas grupka nieznajomych. Niska, szczupła blondynka zaczęła:
- Byliście wspaniali. Widać, że się kochacie. I po prostu pozazdrościć talentu. Słuchajcie, bo mamy prośbę. Możemy autograf i zdjęcie z wami? - nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam. Zanim cokolwiek mogłam powiedzieć Matt odpowiedział:
- Pewnie, że tak - zdezorientowana wstałam i objęłam w pasie blondynkę. Wszyscy ustawili się do zdjęcia. Po chwili już rozdawałam autografy. W końcu skończyliśmy i czym prędzej ruszyliśmy ku drzwiom. Miałam nadzieję, że już nikt nas nie zaczepi, a jednak.
- Przepraszam was bardzo, mógłbym też od was autograf? - spytał mężczyzna w podeszłym wieku. Stał tuż przy barze. Oboje podpisaliśmy się z Matt'em i wyszliśmy. Niebo było już ciemne, a ulice oświetlały latarnie.
Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=99Z0SPS3G68
Wsiedliśmy do samochodu.
- Jejku, to było cudowne. Tylko nie wiem po co im nasze autografy, albo zdjęcie, przecież nie jesteśmy sławni. Po prostu kochamy śpiewać - zaśmiałam się.
- No właśnie... Jestem dumny i chciałem ci podziękować.
- Mi? Za co?
- Za wszystko. Byłem pewien, że nie odważysz się zaśpiewać. Myliłem się, jesteś wspaniała.
- E tam, przesadzasz... - odpowiedziałam z uśmiechem po czym nastała głucha cisza. Siedzieliśmy tak przez kilkanaście minut. Spojrzałam na telefon i aż mnie zmroziło.
- Emmm. Matthew, możemy już jechać? Tato mnie zabije...
- Ahh tak. Nie ma sprawy - wyrwałam go z głębokiej zadumy. Chłopak odpalił samochód i ruszył.
Kiedy dojechaliśmy szybko wysiadłam. Matt otworzył okno.
- Stephi - zaczął.
- Ahh no tak, więc, paa - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie. Odwróciłam się i pobiegłam szybko do windy. Wiedziałam, że zapamiętam ten wieczór na długo, jak nie na zawsze...
______________________________________________________
Szczerze mówiąc długo pracowałam nad tym rozdziałem. Cieszę, że udało mi się go w końcu skończyć. :) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Jak sądzicie? Co dalej ze związkiem Stephi i Matt'a? Myślicie, że do siebie wrócą? Czekam na wasze opinie. :) Im więcej komentarzy i wejść tym szybciej pojawi się kolejny rozdział, pyśki. :*
ps. DZIĘKUJĘ SERDECZNIE ADZIE, KTÓRA BARDZO MI DZISIAJ POMOGŁA. ♥
Myślę że Steph w głębi duszy pragnie wtulić się jego ramiona tak jak kiedyś, ale ty to wiesz. Bardzo mi sie podobało, czekam na więcej życze dobrej weny, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńczekam , na dalsze losy zakochanych ! :)
OdpowiedzUsuńJesteś boska ;* czekam na kolejne <3 pozdroo :)
OdpowiedzUsuńKurczę no świetne to jest :) Co do ich związku to myśle ,że troszkę napięcia nam nie zaszkodzi i będziemy czekać z niecierpliwością na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńDodaaaj. ♥ Super to jest :))
OdpowiedzUsuńKocham to!:*
OdpowiedzUsuńWOW <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część ? ;D <33 !
OdpowiedzUsuńKiedy będę miała chwilę wolną, może jutro, albo w poniedziałek, ale nic nie obiecuję. :*
UsuńFajne bardzo życiowe!
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział już nie możemy się doczekać
OdpowiedzUsuńwłaśnie go piszę. :P
Usuń