poniedziałek, 10 czerwca 2013

XVI

 Gregory:
 W poniedziałek nadarzyła się okazja, by porozmawiać ze Stephi - do szkoły nie przyszedł Matt. Mimo ciągłej ulewy, która zalewała ulice za oknem zabrałem ją na kawę do najbliższej kawiarni. Wpadliśmy cali przemoczeni do ciepłego pomieszczenia. Zaśmiałem się na dźwięk dzwonka, nie wiedzieć czemu przypomniały mi się sceny z mojej ulubionej książki - Harry'ego Potter'a. Spojrzałem na dziewczynę i zajęliśmy miejsca. Zamówiłem kawę oraz ciastko.
 - Więc? Po co mnie tutaj wyciągnąłeś w tak cudowną pogodę? - spytała sarkastycznie.
 - Hahaha, no to dość delikatna sprawa... Moja matka zorganizowała wczoraj spotkanie ze znajomymi i najbliższą rodziną. Siedzieli u nas przez całą niedzielę. Okazało się, że moja rodzicielka zaprosiła też James'a Wilson'a, znajomego ze szkoły. Może kojarzysz jego nazwisko? - ucieszyło mnie kiedy pokiwała głową dając mi znak, że go zna. Zaskoczenie miała wypisane na twarzy i czułem, że czekała na to co mam jej do powiedzenia. - Tak, to ten James z wytwórni Silver Music Records. Okazało się, że szuka młodych talentów i był w sobotę na wieczorze karaoke. Tam gdzie ty. I... Wziął od ciebie autograf, by cię potem odszukać. Poprosił mnie, bym mu pomógł w przekonaniu cię do... No, bo oferuje ci kontrakt płytowy i kilka  kameralnych koncertów. Kwestia w tym, że będziesz musiała na jakiś czas wyjechać. Bardzo mu zależało - dziewczyna zachwiała się, złapałem ją w ostatnim momencie za ramię. - Co ci jest?

Stephanie:
 Kiedy dotarło do mnie co powiedział chłopak zakręciło mi się w głowie. Nagle pociemniało mi przed oczami i już nie panowałam nad tym co się ze mną dzieje. Odleciałam.

~

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=kPBzTxZQG5Q

 Spojrzałam i aż mnie zmroziło na widok białych ścian. Tylko nie to... Znowu jestem w tym miejscu skąd tak niedawno starałam się uciec. Szpital. Na fotelu stojącym obok łóżka siedział Greg. Od razu podniósł się i podszedł.
 - Stephi, jak dobrze, że już się przebudziłaś. Wszystko okej?
 - Gdyby wszystko było dobrze nie leżałabym tutaj - moje słowa przepełniał jad. To przecież przez niego znowu tutaj leżę.
 - Jak wolisz... Zawołać Matt'a? Cały czas czeka na korytarzu.
 - Za chwilę.
 - Nie rozumiem cię, Step.
 - O co ci tym razem chodzi?
 - O to, że jesteś na mnie zdenerwowana tylko dlatego, że chcę żebyś osiągnęła sukces. Nie miałem bladego pojęcia, że masz chore serce - chłopak podszedł bliżej, zaczął tarmosić skrawek pościeli. Zauważyłam coś na jego nadgarstku.
 - Możesz mi powiedzieć co to jest? - wskazałam na jego blizny.
 - Nieważne.
 - Jak dla kogo. Mów.
 - Powiedziałem nie. Stara historia, nie chcę do niej wracać - szepnął. Odwrócił się w stronę drzwi i wyszedł. Chwilę później wszedł Matthew.
 - Co ty mu zrobiłaś? - spytał od progu.
 - Ale co?
 - No bo wybiegł ze szpitala jak poparzony.
 - Niewiele mnie to teraz obchodzi. Wiesz może kiedy wychodzę?
 - Niestety nie. Twój tato pojechał po rzeczy. Podobno spędzisz tu trochę czasu, ale nie martw się, będę przy tobie.
 - Nie trzeba, jakoś sobie poradzę - mała łza spłynęła po moim policzku.
 - Nie płacz. Mówiłem ci już, że będę tutaj zawsze mimo wszystko. Nigdy nie chcę cię zostawić.
 - Matt, ale... Ja naprawdę chcę zostać sama. Zresztą podjęłam już decyzję. Nie chcę wracać do tego co było. Twój głos w samolocie to był tylko dobry omen, znak, że powinnam walczyć o marzenia. Nic więcej, nie wiem dlaczego oszukiwałam siebie, ciebie i wszystkich dookoła... Teraz żałuję, przepraszam z całego serca. To dla mnie trudne, zostaw mnie, błagam - spojrzałam w jego głębokie oczy. Widziałam w nich rozpacz, a jego twarz zbladła. Poczułam ból w klatce piersiowej, nie mogłam dalej na niego patrzeć. Chłopak spełnił moją prośbę i zrozpaczony wyszedł z sali.

 Nadal nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam. Przecież te słowa, które wypłynęły z moich ust to bzdura...

________________________________________
Heej. :) Przepraszam, że rozdział dodaję tak późno, ale wena przyciągnęła mnie do laptopa. Mam nadzieję, że się spodoba i czekam na wasze opinie odnośnie dalszych losów bohaterów. Teraz lecę się trochę pouczyć. :* A i jedna dla niektórych przykra, dla innych radosna sprawa. W końcu zaczynam pracę nad książką. Tak, dobrze przeczytaliście. KSIĄŻKĄ. Od dawna marzę o wydaniu własnej. Jeszcze dokładnie nie wiem o czym będzie, ale chcę jakoś nawiązać do losów Stephanie, więc mimo wszystko prosiłabym o trzymanie ze mnie kciuków. Złą stroną tego projektu jest to, że będę miała mniej czasu na bloga, ale myślę, że przetrwacie. Pamiętajcie - trwam tutaj dla was. :)
x

5 komentarzy:

  1. Co do ksiazki to trzymam kciuki ^_^ a co do opowiadania to nie moge doczekac sie koleknej czesci ;) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeej, będziesz pisała książkę! ♥ Pamiętaj by informować nas na bieżąco. ;)
    A co do opowiadania: PISZ TYLKO SZYBKO BO SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiecie jakie to miłe, kiedy wspieracie mnie w dążeniu do celu. Każdy komentarz powoduje takie ciepłe uczucie w sercu. Dziękuję, że jesteście. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. miło się to czyta :)
    świetnie piszesz. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie :*
    Powodzenia życzę w pisaniu książki!

    OdpowiedzUsuń