środa, 12 czerwca 2013

XVII

Stephanie:
 Musiałam siedzieć w szpitalu, aż do środy popołudniu. Przez cały ten czas mój telefon nie miał ani chwili odpoczynku - na zmianę dzwonił Greg i Matt. Żadnego z tych połączeń nie odebrałam, nie miałam po prostu siły. Postanowiłam, że mimo sprzeciwu ojca, który chciał, żebym przesiedziała w domu do końca tygodnia ja chciałam wrócić do szkoły, do miejsca gdzie mam wielu znajomych i gdzie pracuję nad moimi umiejętnościami. Bardzo tego potrzebowałam, chociaż bałam się starcia z Gregorym i Matthew.

~
 W czwartek obudziłam się o siódmej. Szybko się wyszykowałam, pożegnałam tatę i wybiegłam. Na dole już nie czekał na mnie chłopak. Sama nie wiem czy to dla mnie dobrze, czy nie. Podczas drogi do szkoły pochłonęły mnie własne myśli. Pierwsze zajęcia odbywały się w klasie Edwardsa. Spojrzałam na salę i od razu zauważyłam kogo chciałam. Oboje dzisiaj przyszli. Bez słowa usiadłam do najbliższej ławki i spokojnie czekałam, aż zbierze się reszta grupy. Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy już byli, łącznie z nauczycielem.
 - Cześć - szepnął Greg, który stał teraz naprzeciwko mnie. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł.
 - Heej - odpowiedziałam cicho.
 - Jak tam? Dobrze już się czujesz?
 - Taak, dziękuję. Przepraszam, ale nie mam ochoty na rozmowę, zresztą chciałabym się skupić na lekcji, wskazałam na profesora. Chłopak usiadł obok zmieszany, zalał się lekkim rumieńcem i nieśmiało się uśmiechnął. Zdziwiło mnie, że Matt ani myślał o podejściu, a co dopiero o jakiejkolwiek konwersacji.

 Dwie godziny zajęć z Edwardsem spędziliśmy w miłej atmosferze. Na przerwie zamieniłam kilka słów z Gregorym. Podczas długiej przerwu odważyłam się podejść do Matthew. Spojrzałam na niego, starając się udawać, że to co stało się w szpitalu nigdy nie miało miejsca.
 - Cześć - uśmiechnęłam się delikatnie.
 - Cześć. Czego chcesz?
 - Chciałam się przywitać i porozmawiać. No chyba, że nie chcesz - spojrzałam na niego starając się zachowywać naturalnie.
 - Jesteś bezczelna. Nie. Nie mam ochoty z tobą gadać. Cześć.
 - Jeżeli ja jestem bezczelna to ty w takim razie jesteś nienormalny.
 - Jakoś mało mnie to interesuje - nastolatek rzucił na mnie wrogie spojrzenie i odszedł, wielce naburmuszony. Jeżeli on tak pogrywa to niech mu tak będzie, nie będę go błagać o jakąkolwiek sympatię do mnie.

~

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=yyv-3kYUYz4

 Kolejne lekcje dłużyły się niemiłosiernie.Ostatni dzwonek był niczym zbawienie. Z klasy wyszłam wraz z Greg'iem cały czas starając się odnaleźć w tłumie Matt'a. Przed budynkiem czekała filigranowa blondynka. Skądś ją kojarzyłam. Stanęłam wraz z przyjacielem na środku placu, a ze szkoły wyszedł mój były. Wtedy skojarzyłam fakty i przypomniałam sobie, że to była ta dziewczyna, która rzuciła się na niego pod moim wieżowcem. Zbladłam i poczułam dreszcze, kiedy Matthew przytulił się do niej, a następnie namiętnie ją pocałował, cały czas spoglądając na mnie. Nie wiedziałam co robię. Nie panowałam nad własnym ciałem. Zdenerwowana podeszłam do nich i po chwili moja ręka odbiła wyraźny ślad na jego policzku. Zaraz po tym zrobiłam coś czego będę najprawdopodobniej żałować. Przyciągnęłam za rękaw Gregory'ego, który cały czas stał w tym samym miejscu co wcześniej. Teraz znaleźliśmy się prawie metr od pary. Rzuciłam wściekłe spojrzenie na byłego i ... Moje usta dotknęły warg przyjaciela. Czułam się jak w niebie, mimo wszystko. Za chwilę nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację, a ja byłam z każdą chwilą coraz bliżej chłopaka.
Po krótkim czasie zabrakło mi już tchu i oderwałam się od niego. Nie można zaprzeczyć, iż był zaskoczony. Zresztą nie tylko on, wszyscy obecni na placu wlepiali w nas wzrok. Uśmiechnęłam się i powiedziałam głośno:
 - To co? Może chodźmy do mnie, co? - uśmiechnęłam się, biorąc dłoń chłopaka i ruszając w stronę mieszkania. Nie miałam pojęcia co chciałam przez całą tą ,,szopkę" osiągnąć, ale mało mnie to w tamtej chwili obchodziło. Jego chyba też. Albo po prostu nie potrafił wydusić z siebie słowa?
___________________________________________________

Cześć. :) Więc kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że podoba się Wam. :* Cieszę się, że wspieracie mnie w tworzeniu książki, bo jeszcze nigdy nie dostałam tylu mejli z ciepłymi słowami otuchy. To naprawdę urocze. ^^  Prosiliście mnie o informowanie Was odnośnie postępów. Może i mam pomysł, ale aktualnie mało czasu na pisanie i stanowczo za mało weny, by cokolwiek porządnego stworzyć. Wydaję mi się, że wystarczy poczekać, a w odpowiednim momencie słowa posypią się same... : ) Wiem, że robiłam to już milion razy, ale zrobię to i kolejny: DZIĘKUJĘ, BARDZO DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE. :*
Czekam na Wasze komentarze odnośnie dalszych losów. :>
Kocham Was, mocno. :*
x


PS. DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE DOTRWALIŚMY RAZEM DO 10.000. :*

4 komentarze:

  1. Jesteś genialna ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam!
    Uwielbiam to opowiadanie :)
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. MEGA! Przez wielkie M..:) 100 komentarz yeaa : ***
    Jestes najlepsza i mimo ludzi którzy nie mają gustu i będą cię krytykować hejtować nie poddawaj się. Jesteś silną osobą i udowodniłaś to wiele razy i pokazuj to dalej. I tak jak Steph spełniaj marzenia mała ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kc, Karolina. :* Jasne, że będę w końcu mam wokół siebie ludzi, którzy zawsze mnie wspierają i wspierać będą, no nie? :*

      Usuń