środa, 19 czerwca 2013

XVIII

Matthew:
 Spojrzała na mnie przerażona. Wiedziałem, że ten wypad będzie niezapomniany dla nas obojga. 
  - Nie rób tak - usłyszałem z kształtnych ust dziewczyny.
  - Ale co? - spytałem.
  - Myślisz, że jestem ślepa? Nie potrafisz oderwać ode mnie wzroku, to irytujące - zaśmiała się, po czym znów podziwiała widoki za oknem. 
  - Nie udawaj, że tego nie lubisz - uśmiechnąłem się zawadiacko.
  - Nienawidzę.
  - Cokolwiek - odpowiedziałem wymijająco widząc, że jej słodka twarz oblała się rumieńcem. 

*

Przez najbliższe piętnaście minut jechaliśmy w ciszy. 
  - Gdzie mnie zabierasz? - spytała swoim delikatnym głosem.
  - To niespodzianka - starałem się rozluźnić atmosferę między nami. Szczerze mówiąc cieszyłem się, że po tym co zrobiłem ona jeszcze ze mną rozmawia. Nigdy w życiu nie widziałem, aż tak intrygującej i oczywiście pięknej dziewczyny. 
  - Powiedz - spojrzała na mnie, robiąc smutną minkę.
  - Nie mam najmniejszego zamiaru.
  - Więc wysiadam - stwierdziła.
  - Serio? Sądzisz, że zatrzymam samochód i wypuszczę cię? - mój śmiech rozbrzmiał w całym samochodzie, a ja nie potrafiłem przestać. 
  - Nie śmiej się, tylko mnie wypuść - mimo licznych próśb jechałem dalej.
  - Natychmiast! - krzyknęła i złapała moją dłoń na kierownicy. Spojrzała na mnie, a w jej oczach widać było rozpacz. Nie potrafiłem oderwać oczu od jej niebieskich tęczówek, były tak hipnotyzujące, cudowne.
  - Nie rób tak - powtórzyłem słowa dziewczyny.
  - Ja? Co ja znów robię?
  - Ty... Nie patrz się tak na mnie.
  - Jak?
  - Właśnie tak, tak, że pragnę zrobić to - zjechałem delikatnie na pobocze, upewniając się, że drzwi są zamknięte i przysunąłem się do dziewczyny. Zacząłem całować ją delikatnie po jej szyi, przesuwając się na szczękę, aż napotkałem usta. Połączyłem nasze wargi w pełnym emocji pocałunku. Po chwili mój język błagał o większy dostęp. Obróciliśmy głowy, by mieć większe pole do popisu. Zadyszani rozerwaliśmy uścisk.
  - Co to miało znaczyć? - spytała, a jej głos drżał.
 Boże, jak ja działam na tą dziewczynę...
  - Nie wiem o czym mówisz - zaśmiałem się i wróciłem Rang Rover'em na drogę.

Czytaj z muzyką: http://www.youtube.com/watch?v=vNqQJ3vH6XM

- Dupek - szturchnęła moje ramie.
  - ... którego kochasz - dokończyłem za nią. Nadal nie potrafiłem oderwać od niej wzroku przez co kierowanie pojazdem było nieco trudniejsze niż zawzwyczaj. Stephi podwinęła nogi na fotelu i po chwili już słodko spała. Nie zaprzeczę, ucieszyło mnie to, bo dzięki temu ominąłem niewygodnych pytań.

***

Stephanie:
  - Stephi! Obudź się!
  - Zostaw mnie - odpowiedziałam, przedłużając literę ,,o".
  - Jesteśmy na miejscu. Wyłaź chyba, że dalej chcesz siedzieć w aucie - rozpoznałam głos Matt'a.
  - Już, już - starałam się przyzwyczaić oczy do światła, co zajęło mi dłuższą chwilę. Wychodząc poczułam delikatny wiat i usłyszałam szum morza. Wreszcie stanęłam twardo na trawie. Rozejrzałam się dookoła, a moje usta ułożyły się w idealne ,,o". Staliśmy tuż przed piaszczystą plażą, a morskie fale uderzały o wybrzeże.
  - Jak tu pięknie - wyrwało mi się.
  - Cieszę się - chłopak trzymał ręce w kieszeniach tak, że tylko kciuki wystawały. Nie mogę zaprzeczyć, że nie było to seksowne.
  - Nie musisz tego robić, wiem jak dobrze wyglądam.
  - Słucham? - nie miałam bladego pojęcia o czym mówi.
  - Obczajałaś mnie przed chwilą, wiem, że świetnie wyglądam, więc możesz przestać się gapić - uśmiechnął się. - Albo zrób zdjęcie, zostanie na dłużej... - ze wstydu przygryzłam wargę.
  - Masz zamiar tak tu stać? - spytał.
  - Nie, więc prowadź - ruszyłam przed siebie. Chłopak podszedł do mnie kładąc dłoń na mojej talii, przez co poczułam dreszcze, a moje włosy na karku stanęły dęba.
  - Nie denerwuj się - szepnął mi do ucha. Poczułam jak się rumienie, a w jego karmelowych oczach nie dało się nie zauważyć błysku, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Matthew parsknął śmiechem.
  - Co cię tak bawi? - spytałam.
  - Ty. Jesteś taka urocza - musnął wargami mojego policzka.
  - Ehh - westchnęłam. - Ile chcesz mnie tu więzić? - wypaliłam.
  - Ej, ej. To nie więzienie, ok? - uśmiechnął się, dzięki czemu mogłam podziwiać jego anielsko białe zęby.
  - Zważywszy, iż napadłeś na mnie i Greg'a, (na dźwięk jego imienia na twarzy chłopaka pojawił się cień złości) rozwaliłeś mi drzwi i zabrałeś mnie z mojego mieszkania, wydaje mi się, więc, że mogę nazwać tą ,,wycieczkę" porwaniem - odpowiedziałam zadziornie.
  - Jak wolisz... Będziemy tu tyle ile zechcesz.
  - Szczerze? Wolałabym już wracać do domu - położyłam nacisk na słowo ,,już". Ciągle robiło mi się gorąco na samą myśl, że jesteśmy tu tylko my i co może się stać, nie mogłam ukryć strachu jak również podniecenia. Chłopak oblizał swoją górną wargę przez co miałam ochotę rzucić się na niego i pocałować te idealne usta.
  - Nie okłamuj sama siebie - złapał moją dłoń, odciągając moją uwagę od jego warg. Pociągnął mnie w stronę małego domku przy małym lesie. Moje dłonie zaczęły drżeć, a Matthew najwyraźniej to poczuł, bo złapał jedną mocniej. Weszliśmy do środka, a Matthew wziął się od razu za rozpalanie kominka. Zauważyłam obok kanapy torbę z ubraniami. Mam nadzieję, że zabrał coś dla mnie, bo nie miałam zamiaru siedzieć tu w tych samych ciuchach.
  - Więc? - spojrzałam na niego.
  - Co ,,więc"? - obrócił się, w kominku wesoło strzelały iskry.
  - Co zaplanowałeś? Co masz zamiar tutaj robić? - uśmiechnęłam się.
  - To już zależy od ciebie. Hmmm. Chociaż? Mam pewien pomysł - zaśmiał się. Zbliżył się do mnie tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. - Chyba nie masz nic przeciwko? - szepnął do ucha, gryząc delikatnie koniec. Zaczął całować i ssać skórę na mojej szyi. Zupełnie zapomniałam o Bożym świecie, kiedy natarł ustami na moje. Owinęłam się dookoła niego, złapał mnie za uda. Ruszył do sypialni i delikatnie położył nas na łóżku. Oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy, tak, że teraz nade mną górował. Spojrzał na mnie znacząco, czułam, że to pytanie o pozwolenie. Oboje dobrze wiedzieliśmy do czego to dąży. Uśmiechnęłam się do niego, miałam nadzieję, że potraktuje to jako zgodę.

Byliśmy na jakimś pustkowiu zupełnie sami, a jedyne co nam przeszkadzało to ubrania.

Boże, dziewczyno co on z tobą robi...

_________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ. :*

Miałam nie dodawać tego rozdziału teraz, ale chyba nie będziecie narzekać na późną godzinę, co? ;)
 Mam do Was ogromną prośbę - chciałabym, żeby o blogu usłyszało jak najwięcej osób, więc byłabym wdzięczna jakby tak każdy wysłał link i polecił stronę znajomemu.

Czekam na komentarze, jestem ciekawa Waszej opinii odnośnie dalszych losów. Po raz kolejny dziękuję, że jesteście. ;)

ps. kto #teamMatt, a kto #teamGreg? : * 

7 komentarzy:

  1. już nie moge sie doczakac nastepnego ♥
    piiisz :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanie.Już nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oczywiście że team Matt : ) czekamy na następne wpisy :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mrrr...świetnie piszesz!;*
    Czekam na następny.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie piszesz :>
    i pisz dalej ... czekamy na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń